To co nie udało się Amerykanom i Niemcom ma udać się Polakom. Rząd ma ambitny plan mający przy okazji być kołem zamachowym polskiej gospodarki.
Polacy mają kupować elektryczne samochody – czyli bardziej ekologiczne (to znaczy dwutlenek węgla i inne zanieczyszczenia towarzyszące jeździe samochodem emitowane będą nie na ulicy lecz w elektrowni 🙂 ).
W pierwszym etapie wdrożenia rządowego planu ma zostać opracowany – z wykorzystaniem polskich komponentów – polski autobus elektryczny. To dzianie ma doprowadzić do powstania polskiego rynku autobusów elektrycznych, którego wartość szacowana jest na 2,5 mld zł rocznie. W Polsce Solaris już produkuje tego typu pojazdy, Ursus testuje własne.
Milion samochodów elektrycznych – tyle ma jeździć w Polsce za 10 lat, czyli mniej więcej tyle, ile dziś jeździ na całym świecie. Wprowadzenie pojazdów elektrycznych ma znacząco wpłynąć na jakość powietrza w polskich miastach. Oczywiście wzrośnie zapotrzebowanie na energię elektryczną – same elektrownie mają dzięki temu zarobić ok 2 mld zł. Oczywiście auta elektryczne mają być ładowane nocą – nie w dzień, co dodatkowo ma wzmóc przychody elektrowni. Więcej aut elektrycznych to mniejsze zapotrzebowanie na ropę naftową. Szacunki rządu wskazują, że na tym biznesie zaoszczędzimy 10-20 mld dolarów.
W chwili obecnej “trwają wewnątszrządowe prace” nad tym w jaki sposób wyprodukujemy milion aut elektrycznych.
Eko-elektryczne samochody?
Elektryczne pojazdy trzeba gdzieś tankować (gdzie?). Wprawdzie emisja spalin w miejscu pracującego silnika elektrycznego jest zerowa ale do wyprodukowania samego prądu elektrycznego niezbędne jest paliwo zużywane w elektrowni), a w naszym kraju niecałe 84 procent energii elektrycznej produkowanej jest w oparciu o paliwa kopalne. Zatem… trzeba będzie spalić więcej węgla :).